Czubek świata po raz drugi
12 - 29.09.2023
Czubek świata po raz drugi
12 - 29.09.2023
Sezon żeglarski 2020 zakończyliśmy pozostawiając jacht wyslipowany w Tromsø. O jego bezpieczeństwo byliśmy spokojni, ale covidowe restrykcje nie pozwoliły na kilkukrotne odwiedzanie mariny i przygotowywanie jachtu do pływania. Wszystko trzeba było skoncentrować i wykonać mając możliwość tylko jednokrotnego wjazdu do Norwegii. Logistycznie trudne, bo jak przewidzieć wszystko co będzie potrzebne do naprawy steru? Jak przewieźć zaplanowane ilości prowiantu? Ostatecznie 8 czerwca rusza ze Szczecina bus wypakowany „po brzegi”. Przed kierowcą, Andrzejem i Pawłem ponad doba podróży przez Szwecję i Finlandię do Norwegii. Ja ruszam dobę później samolotem. Też obładowana. Wszyscy dostajemy się do Norwegii dzięki książeczkom marynarskim i zezwoleniu Gubernatora Svalbardu na nasze pływanie po Archipelagu. Tydzień bardzo ciężkiej pracy dla całej naszej trójki. Jacht 16 czerwca schodzi na wodę, mustruje załoga i ruszamy w stronę Longyearbyen. Svalbard witamy 23 czerwca, na jachcie pojawiają się nasi goście i zaczynamy pływanie po Svalbardzie. Tradycyjnie, lipiec i sierpień to wyprawy naukowe, dzięki którym pogłębiamy naszą wiedzę o archipelagu. W dniach od 01 do 11 września realizujemy naszą pierwszą wyprawę, dookoła wyspy Spitsbergen.
Trasa wyprawy jachtu Ocean B w dniach 12-29.09.2021 →
Informacje o wyprawie
Sezon żeglarski 2020 zakończyliśmy pozostawiając jacht wyslipowany w Tromsø. O jego bezpieczeństwo byliśmy spokojni, ale covidowe restrykcje nie pozwoliły na kilkukrotne odwiedzanie mariny i przygotowywanie jachtu do pływania. Wszystko trzeba było skoncentrować i wykonać mając możliwość tylko jednokrotnego wjazdu do Norwegii. Logistycznie trudne, bo jak przewidzieć wszystko co będzie potrzebne do naprawy steru? Jak przewieźć zaplanowane ilości prowiantu? Ostatecznie 8 czerwca rusza ze Szczecina bus wypakowany „po brzegi”. Przed kierowcą, Andrzejem i Pawłem ponad doba podróży przez Szwecję i Finlandię do Norwegii. Ja ruszam dobę później samolotem. Też obładowana. Wszyscy dostajemy się do Norwegii dzięki książeczkom marynarskim i zezwoleniu Gubernatora Svalbardu na nasze pływanie po Archipelagu. Tydzień bardzo ciężkiej pracy dla całej naszej trójki. Jacht 16 czerwca schodzi na wodę, mustruje załoga i ruszamy w stronę Longyearbyen. Svalbard witamy 23 czerwca, na jachcie pojawiają się nasi goście i zaczynamy pływanie po Svalbardzie. Tradycyjnie, lipiec i sierpień to wyprawy naukowe, dzięki którym pogłębiamy naszą wiedzę o archipelagu. W dniach od 01 do 11 września realizujemy naszą pierwszą wyprawę, dookoła wyspy Spitsbergen.
12 września 2021 mustruje załoga na najważniejszą wyprawę tego roku, czyli opłynięcie całego archipelagu z zakończeniem rejsu w Tromsø. W wyprawie brali udział:
- Andrzej Górajek – kapitan
- Paweł Pelc – zastępca kapitana
- Mateusz Ćwikliński – I oficer
- Wojciech Pasieczny – II oficer
- Piotr Lubaczewski – III oficer
- Rafał Łuczak – IV oficer
- Tadeusz Buchowiecki – oficer wachtowy
- Halina Górajek – załoga / kuk
- Mieczysław Barański – załoga
- Barbara Malinowska – załoga
- Marek Fabijański – załoga
- Marek Mończyk – załoga
- Leszek Delimat – załoga
Z naszego grona 11 osób miało już przygodę z pływaniem po wodach Arktycznych, znamy się, razem już pływaliśmy wcześniej. Wielu ma bardzo duże doświadczenie w żegludze po wodach arktycznych, mają już za sobą rejsy po wodach wschodniej Grenlandii, rejsy antarktyczne, czy rejsy wokół przylądka Horn. Sześcioro z nas brało udział w wyprawie po wodach Grenlandii wschodniej w 2018 roku, w której osiągnięto pozycję 79,40N i 07,09W ustanawiając rekord żeglugi na północ u wybrzeży Grenlandii Wschodniej (czytaj więcej).
Przy tylu doświadczonych żeglarzach dzielimy załogę na 5 wacht, z wachtami po 2 godziny.
Wyprawa dookoła Svalbardu
Wbrew przesądom 13 osób rozpoczyna rejs 13 września. Pierwszy cel to Ny Alesund. Dodatkowe tankowanie paliwa i wody, krótkie zwiedzanie osady i opuszczamy ląd. Nasz cel to opłynąć wszystkie wyspy archipelagu Svalbard w taki sposób, by nie było wątpliwości, że zostały one wszystkie opłynięte, czyli wszystkie musimy opłynąć prawą burtą.
Podczas rejsu w zdecydowanej większości dni towarzyszył nam silny wiatr. Chwile względnej ciszy były krótkie, pozwalające na mały odpoczynek. Dodatkowo wiatr jakby nam na złość robił „zwroty” równocześnie z nami i jakby się uparł wiać nam w dziób. Polowanie na korzystny kierunek wiatru, tak by postawić żagle było wyzwaniem dla poszczególnych wacht. Tenże wiatr i fala uniemożliwiała nam lądowania na odwiedzanych po drodze wyspach. Tak więc od momentu opuszczenia Ny Aleund aż do Norweskiego Hammerfest tylko jeden raz udało się nam zejść na ląd i zwiedzić wyspę Edgeøya.
16 września wpłynęliśmy w pak lodowy i dopłynęliśmy do krawędzi stałego lodu morskiego osiągając pozycję 82°32.75′ szerokości geograficznej północnej. Dalej na północ jest tylko płyta lodu morskiego sięgająca aż do Bieguna. I choć chciałoby się dalej płynąć w magicznej scenerii wody i lodu, wzdłuż płyty to przerywamy tę magię. Tym bardziej, że prognozy pogody na następne dni są niepokojące. 18 września nastąpiło załamanie pogody. Znajdowaliśmy się wówczas w okolicach wyspy Białej (Kvitøya). Jedyne miejsce w tej okolicy, które mogło nam dać względną osłonę przed nadchodzącym południowym sztormem było przy północnym wybrzeżu wyspy Storøya w zatoce Breivika. Opłynięcie prawą burtą Wyspy Białej odbywa się już przy sile wiatru 40 do 50 węzłów. W końcu rzucamy kotwicę w zatoce Breivika. Przez dwa dni wiatr wieje z prędkością przekraczającą 60 węzłów. Wachty kotwiczne poza samym pilnowaniem kotwicy, muszą odpychać od burt jachtu bezustannie napływające na nas growlery. Gdy sztorm cichnie, ruszamy w stronę Kong Karls Land i okrążając wyspy prawą burtą kierujemy się w stronę Freemansundet. W drodze na południe jeszcze dwa razy chowamy się przed szalejącym sztormem: w Walter Thymensbukta znajdującej się w Freemansundet pomiędzy wyspą Barentsøya a Edgeøya i w cieśninie Halvmånesundet leżącej na południowo wschodnim krańcu wyspy Edgeøya. W tym czasie fale na Morzu Barentsa dochodziły do 10m wysokości. Żegnając południowo-wschodnie krańce Edgøyi kierujemy się w stronę Wyspy Nadziei – Hopen. I tym razem wiatr i fala uniemożliwiły nam odwiedzenie Hopen. Mijamy więc spowitą we mgle wyspę od strony wschodniej i kierujemy się w stronę wyspy Bjørnøya. Opłynięcie samej Bjørnøyi od wschodu jest już tylko formalnością.
Pogoda w tej wyprawie nie była łaskawa. Przeciwne wiatry przekraczające prędkość 60 węzłów (10-11° B) spowodowały, że zamiast planowanego zakończenia wyprawy 26 września, kończymy ją trzy dni później. Ponieważ część osób miała już wykupione bilety powrotne, decydujemy się na wpłynięcie do Hammerfest/Norwegia skąd można dolecieć samolotem do Tromso i „złapać” ten właściwy lot do Oslo i Polski. Rozstanie z częścią załogi w Hammerfest było ciepłe, serdeczne. Zdążyliśmy się ze sobą zżyć. W Hammerfest tankujemy paliwo, uzupełniamy wodę i reszta załogi odpływa do Tromsø. Tu kończymy naszą wyprawę. Podobnie jak w roku ubiegłym, nocne niebo ostatniego odcinka drogi rozświetlone jest piękną zorzą polarną. 29 września 2021 roku, cumując w porcie w Tromsø oficjalnie kończymy wyprawę. Załoga sukcesywnie schodzi z pokładu. Jako ostatni schodzimy my: Andrzej i Halina oraz Basia. Nasza zaprzyjaźniona mieszkanka Tromsø, Kalinka, odwozi nas na lotnisko.
W tej wyprawie pokonaliśmy blisko 2000 Mm na trasie: Longyearbyen – Prins Karls Forland – Ny Alesund – Danskøya – Amsterdamøya – Moffen – 82°32.75′ N – Kvitoya – Storoya – wschodnia ściana lodowca Austfona – wyspy Kong Karls Land – Freemansundet – wschodnie wybrzeże wyspy Edgoya – lodowiec Stonebreen – Halvmaneoya – wschodnie i południowe wybrzeże wyspy Hopen – wyspa Bjornoya – Norwegia.
Choć celem wyprawy było opłynięcie całego Archipelagu Svalbard, to dopłynięcie do 82° 32.75′ N daje dużo satysfakcji, bo to czwarty „wynik” w światowym żeglarstwie polarnym spośród tych, którzy jachtem wybrali się w stronę Bieguna Północnego, w tym drugi wynik z 2020 roku, który również należy do nas.
Arktyka pokazała się nam w wielu odsłonach. Od burzliwego morza po chwile ciszy; od mgły po bajeczne wschody i zachody słońca; od wody wolnej od lodu po tę już tężejącą nowym. Majestatyczna Austfona z poszarpanymi ścianami lodowca w kontraście do Stonebreen, którego ściany są gładkie, przypominające granit. Niebo o tak niesamowitych kolorach, że wręcz nierealnych. Pierwszy świeży śnieg na szczytach obok głębokiej zielni zboczy. Spotkania z morsami, wielorybami, bieługami arktycznymi, polarnymi niedźwiedziami, różnorodnymi ptakami dopełniają obraz tego, co może pokazać ten północny zakątek Europy.
Kończąc naszą relację z wyprawy pragniemy podziękować wszystkim uczestnikom za współudział. Szczególne podziękowania należą się naszemu lądowemu opiekunowi meteorologicznemu, Grzegorzowi Szcześniakowi. Choć nie było go na pokładzie, jest absolutnie pełnoprawnym 14 uczestnikiem wyprawy.