O ArktyceŚwiat PółnocyHistoria → Kto naprawdę zdobył biegun północny? 

Kto naprawdę zdobył biegun północny? 

I dlaczego odpowiedź wciąż nie jest jednoznaczna

Historia zdobycia bieguna północnego wygląda na prostą: ktoś dotarł tam pierwszy, potem kolejni go naśladowali. W rzeczywistości to jedna z najmniej jednoznacznych historii eksploracji — z brakami w dokumentach, błędami nawigacyjnymi, presją sponsorów i relacjami, które po latach okazały się trudne do pogodzenia z faktami. 

Cook (1908): wyprawa, która brzmiała zbyt dobrze

Frederick Cook twierdził, że zdobył biegun jako pierwszy. Relacja była gładka, odważna i — jak się później okazało — zbyt idealna.

Cook ruszył z dwoma Inuitami i minimalnym sprzętem. Według jego dziennika pokonywali dzienne dystanse, które dziś uznaje się za nierealne, nawet dla lekkich zespołów w perfekcyjnych warunkach. Zdjęcia miały przedstawiać biegun… ale po latach okazało się, że po prostu nie pasują do miejsc, które opisywał.

W przypadku Frederica Cooka problem nie polega tylko na tym, że prawdopodobnie nie dotarł na biegun. Coraz więcej badań sugeruje, że nie próbował nawet zbliżyć się do 90°N. Spędzał tygodnie na Ellesmere Island, a część dzienników pisał po czasie, dopasowując narrację do oczekiwań sponsorów.

Inuitów, którzy byli z nim, zapytano po latach: „Czy dotarliście do miejsca, gdzie słońce przestaje się poruszać?” I odpowiedź była prosta: nie. 

Dziś wyprawę Cooka traktuje się jako błąd epoki — przykład tego, jak bardzo chciano być „pierwszym”. Cook najprawdopodobniej sfabrykował całą wyprawę.

Świat Północy
Zobacz również

statki „wiszące w powietrzu”

próby dotarcia do bieguna

Rekordy żeglugi jachtami

Wszystkie kategorie

Peary (1909): szybciej niż to możliwe

Rok później Robert Peary ogłosił to samo: „Dotarłem na biegun”. Był wspierany przez sponsora, orkiestrę medialną i presję, która rosła z każdym dniem.

Jego własne zapiski mówią, że ostatnie odcinki pokonywał z prędkościami, które fizycznie nie są do osiągnięcia przez żaden arktyczny zespół — wtedy ani dziś. Do tego brakowało pełnych danych z sekstansu, a część dzienników wyglądała, jakby dopisano je później.

Inuitów, którzy pomagali Peary’emu, dopytywano o szczegóły. Ich opis marszu i czas całkowity nie zgadzały się z raportem Peary’ego.

Dlatego współcześnie zakłada się wersję: Peary dotarł bardzo daleko — ale nie na biegun. 

Norge (1926): pierwszy pewny punkt 90°N

Dopiero sterowiec Norge, prowadzony przez Amundsena i Nobile, wykonał to, czego nie dały rady zrobić piesze ekspedycje.

Lot rozpoczął się w Ny-Ålesund. W sterowcu było zimno, ciasno i głośno, a nawigacja opierała się na obserwacjach, które trzeba było korygować w locie. Ale najważniejsze: pozycja była mierzona rzetelnie i wielokrotnie.

Zespół przeleciał dokładnie nad biegunem. To pierwsza chwila w historii, którą potwierdzają zarówno pomiary, jak i relacje.  

Największą ironią tej historii jest to, że załoga Norge wcale nie próbowała „zdobyć bieguna”. Ich planem był lot transarktyczny – ze Svalbardu do Alaski. W tamtych czasach wszyscy byli przekonani, że biegun został już dawno zdobyty przez Peary’ego, więc nikt nie traktował 90°N jako celu. Amundsen i Nobile nie wiedzieli, że to właśnie ich sterowiec będzie pierwszą wyprawą, której dotarcie do bieguna zostanie potwierdzone bez żadnych wątpliwości. Dopiero późniejsze analizy pokazały skalę arktycznego humoru: „przy okazji” wykonali to, czego inni latami bezskutecznie próbowali.

Wally Herbert (1969): pierwsze pewne wejście „z powierzchni”

Jeżeli uznać, że zdobycie bieguna oznacza stanąć na nim — to pierwszym, który zrobił to bez wątpliwości, był Wally Herbert. Jego ekspedycja trwała 190 dni.

Pak łamał się, składał, dryfował o kilka kilometrów, a Herbert musiał poprawiać kurs niemal każdego dnia. Ale dzięki dokładnym pomiarom i dokumentacji pozycja końcowa była pewna.

Wcześniejsze wejścia?
Nie ma kompletnych dzienników, są nieciągłości, sprzeczne prędkości lub błędy nawigacyjne.
Dlatego historia zaczyna się tak naprawdę dopiero od Herberta. 

Dlaczego nikt nie podaje jednego nazwiska?

Bo biegun północny jest… nieintuicyjny. To nie jest szczyt góry. To nie jest punkt na kontynencie. To chwilowe miejsce na ruchomej pokrywie lodu, które przesuwa się szybciej, niż piechur może to skorygować.

Dlatego prawda jest taka:

  • Cook – nie

  • Peary – prawie na pewno nie

  • Norgepierwsze potwierdzone dotarcie do 90°N

  • Herbert – pierwsze potwierdzone wejście na biegun z powierzchni

I to właśnie pokazuje, że Arktyka zawsze była bardziej skomplikowana niż jej mity.  

Ciekawostka

Peary zrujnował marzenie Amundsena, a w następstwie – Amundsen Scotta

Roald Amundsen znany jest przede wszystkim ze zdobycia bieguna południowego. Ale jego marzeniem od młodości było zdobycie szczytu północy, i to ono całe życie go motywowało do działania. 

Lata przygotowań, treningu, wyprawy szkoleniowe, poszukiwanie sponsorów – wszystko było ukierunkowane na północ. Gdy w 1909 roku ogłoszono, że Peary zdobył biegun, Amundsen został z gotową ekspedycją przygotowywaną większość życia, odpowiednią jednostką, pewną załogą, pełnym finansowaniem, ale… bez celu. W jego korespondencji i dziennikach pojawiają się zapisy frustracji, rozczarowania, poczucia, że „stracił cel swojego życia”.

Podjął bardzo surową decyzję: żeby nie stracić sponsorów i załogi, potajemnie zmienił kierunek i ruszył zdobyć drugi z biegunów – ostatnia szansa na „coś wielkiego”, bo w drodze był już Scott. 

Aż do swojej śmieci na lodowej arktycznej pustyni był przekonany, że Peary go uprzedził i odebrał mu realizację największego marzenia i celu w życiu. Dopiero dziesiątki lat później analizy pokażą, że to właśnie on był pierwszym człowiekiem w historii, który faktycznie dotarł do obu biegunów.