Czy w Arktyce żyją pingwiny?

o najbardziej upartym zimowym micie

O ArktyceOczami załogi → Czy w Arktyce są pingwiny? O najbardziej upartym zimowym micie

Gdyby zrobić ranking najtrwalszych arktycznych mitów, pingwiny byłyby w absolutnej czołówce. To zabawne, bo akurat ten błąd jest wyjątkowo łatwy do obalenia: pingwiny żyją wyłącznie na południowej półkuli. Żadnego gatunku nie spotkamy w Arktyce. Żadnego na Svalbardzie, żadnego na Grenlandii, żadnego w Kanadzie. Zero pingwinów w Arktyce.

A mimo to pytanie „czy w Arktyce są pingwiny?” wraca w nieskończoność. Dlaczego?

Zbieżność potrzeb północy i południa

Najpierw warto zwrócić uwagę na to, że arktyczne i antarktyczne ptaki morskie pełnią w swoich ekosystemach bardzo podobne role.
A jednak wywodzą się z zupełnie innych linii ewolucyjnych.
To stwarza rzadką sytuację: dwa przeciwległe końce świata wytworzyły ptaki:

  • pływające,

  • nurkujące,

  • żywiące się podobnie,

  • mające bardzo zbliżone strategie przetrwania,

choć funkcjonujące w całkowicie oddzielnych rejonach. 

Z daleka wyglądają tak samo...

Kiedy patrzy się na alczyki czy nurzyki w trakcie nurkowania, łatwo zrozumieć, dlaczego niektóre opisy pierwszych europejskich ekspedycji brzmią tak niepewnie. W chłodnej mgle i przy dużym dystansie ptaki północy potrafią zachowywać się zaskakująco podobnie do ptaków południa, choć nie mają ze sobą żadnych więzi. 

Zachowują się też podobnie

W Arktyce funkcjonują gatunki, które z daleka mogą przypominać pingwiny w sposób, który laikowi trudno byłoby od razu oddzielić.
To nie jest podobieństwo biologiczne, lecz funkcjonalne.

Arktyczne ptaki morskie:

  • wykształciły sylwetki podporządkowane pływaniu bardziej niż lataniu, 
  • potrafią poruszać się w wodzie przy użyciu skrzydeł, 
  • mogą nurkować głęboko po pożywienie,
  • gromadzą się w koloniach,
  • wykorzystywać lodowe krawędzie jako platformy,
  • funkcjonują w temperaturach, które dla większości ptaków są graniczne,

— czyli dokładnie to, z czego na południu znane są pingwiny.

To nie jest przypadek. W skrajnych szerokościach geograficznych presja środowiska działa bezpośrednio i wymusza podobne rozwiązania.
Na pierwszy rzut oka — i z dużej odległości — trudno byłoby je odróżnić po samej „logice ruchu”: oba światy pracują w podobny sposób.

To oczywiście nie dowód na to, że oba światy się przenikają — ale też nigdy nie było celem tych gatunków, by różnić się w sposób widoczny z dużej odległości. W naturze liczy się funkcja, nie wygląd.

W Arktyce znaleziono kości pingwinów

Faktycznie tak było. Ale to nie żaden zaginiony gatunek — tylko pamiątka przywleczona przez człowieka. To artefakty, które dotarły do Arktyki wraz z ludźmi w XIX–XX wieku: wielorybnikami, traperami, żeglarzami. Nigdy nie znaleziono żadnego dowodu, że pingwiny kiedykolwiek dotarły tu same.

Arktyka nie ma ani jednego pingwina, ale całe kolonie innych ptaków

To pewien paradoks, bo Północ zaskakuje różnorodnością i obfitością ptasich kolonii. Alczyki tworzą kolonie liczone w milionach i potrafią znikać w lodowych szczelinach z prędkością, przy której pingwin nawet go nie zauważy. Nurniki i nurzyki nurkują głęboko i poruszają się pod wodą niezwykle sprawnie. Maskonury łączą cechy ptaka morskiego i typowego mieszkańca zimnych stref, ale funkcjonują kompletnie inaczej niż pingwiny.

To wszystko składa się na świat, który wygląda inaczej, niż podpowiada popkultura — i który nie potrzebuje pingwinów, by zwrócić na siebie uwagę.

Kultura masowa zrobiła swoje

Warto zauważyć, że wyobrażenie pingwina w Arktyce jest jednym z najbardziej utrwalonych obrazów kulturowych zimy.
Nie oddaje prawdy ekologicznej, ale pokazuje coś innego: jak silnie ludzki umysł łączy dwa odległe światy w jedną „północną” narrację.
Dla kogoś, kto nigdy nie stał na pokładzie w Arktyce ani na lodowym brzegu Antarktyki, granica między wydaje się zwykle mało istotna. 

Reklamy, bajki, grafiki stockowe, zimowe kubki w sklepach — w połowie przypadków pingwin stoi na tle igloo, z zorzą nad głową. Czyli połączenie elementów, które nie mają ze sobą nic wspólnego. Ale wizualnie pasują… tak pingwin stał się nieformalną maskotką wszystkiego, co białe i zimne.

I w tym właśnie tkwi siła tego mitu o pingwinach: jest prosty, wizualnie atrakcyjny i nie wymaga wiedzy o geografii.

Pingwiny należą do południa.
Północ ma własnych bohaterów.
I to dobrze — dzięki temu oba końce świata są naprawdę różne.