Cieśniny duńskie
Pomiędzy półwyspem Jutlandzkim a Skandynawskim, łączą Morze Bałtyckie z Morzem Północnym. Na trasach naszych rejsów najczęściej musimy pokonać Sund i Kattegat żeby „wydostać się” na północ. Poza nimi, równie ciekawe i trudne nawigacyjnie, są jeszcze Wielki i Mały Bełt. Stanowią bardzo ważną drogę morską, jedyną oprócz Kanału Kilińskiego, którą można wypłynąć z Bałtyku.
Cieśniny te uznaje się powszechnie za bardzo trudne pod względem nawigacyjnym. Prowadzą przez nie wąskie i kręte tory wodne otoczone licznymi mieliznami i płyciznami. Stwierdzono, że największy wpływ na ruch i bezpieczeństwo jednostek przechodzących przez Cieśniny Duńskie wywiera mgła. Na poszczególnych odcinkach torów wodnych, w zależności od ich szerokości i odległości między pławami nawigacyjnymi, bezpieczną podróż można kontynuować przy zróżnicowanym stopniu ograniczenia widzialności. Drugim ważnym elementem wpływającym tutaj na bezpieczeństwo jest wiatr. Oprócz bezpośredniego działania, pod uwagę należy brać generowanie prądów powierzchniowych, wywoływanie zmian stanów wody oraz powstawanie fal wiatrowych (chociaż te ostatnie akurat na tym akwenie zwykle nie osiągają znacznych rozmiarów). To wszystko czynniki okresowe, krótkotrwałe i trudne do przewidzenia. A o zimowych porach roku należy dodatkowo zwrócić uwagę na aspekt zalodzenia.
Co interesujące, kwestię przepływu okrętów wojennych przez Cieśniny Duńskie uregulowała konwencja genewska z 1958 w sprawie morza terytorialnego i pasa przyległego; zgodnie z jej postanowieniami Dania nie ma prawa wydawania zakazu przepływu obcych okrętów wojennych przez te cieśniny.